2nd day: Grisedale Tarn - Sheepfold - Hole-in-the-Wall* - Striding Edge - Helvellyn (950 m n.p.m.) - Highpark Wood - [Keswick - Ravenstone]
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Drugiego dnia doszło do podziału w naszej grupie. Chłopaki wybrali najłatwiejszą drogę na Helvellyn (przez Dollywagon Pike), ja postanowiłem dotrzeć tam uważaną za jedną z najpiękniejszych w Anglii dróg: granią Striding Edge. Co prawda nie może ona równać się z tatrzańskimi odpowiednikami, jednak wspinaczka daje dużo przyjemności i ciekawych widoków. Trudności techniczne nie są zbyt wielkie, choć wędrując samym ostrzem grani można poczuć dopływ adrenaliny do żył. Podsumowując: Striding Edge jest na pewno warta polecenia amatorom podniebnych wędrówek. Tego samego dnia doszło do nieszczęśliwego wypadku pt. "wybuchnął mi palnik"... A jak do tego doszło? Ano prosto. Do palnika Karrimora dokupiliśmy w Anglii kartusz, już nie Karrimora, ale jak sprawdzał sprzedawca w sklepie - pasujący. Pasował, z tym że nie do końca: na złączu ulatniała się niewielka ilość gazu. W normalnych warunkach nie było by to problemem, jednak przy wietrznej pogodzie stało się inaczej: wiatr "zagiął" płomień tak, że zapalił się skraplający się na "nie-do-końca-pasującym" złączu gaz i palnik zaczął płonąć. Nie próbowałem go nawet ratować, w końcu człowiek nie jaszczurka - ręce nie odrosną, po kilku minutach problem rozwiązał się sam: eksplodował kartusz. Tym samym dowiedziono:
wypisywane przez producentów ostrzeżenia, by do danego typu palnika używać WYŁĄCZNIE przeznaczonych dla danego typu palnika butli, nie są tam tylko po to, by ładniej wyglądało... Jest to nauczką dla nas, a Wy - drodzy czytelnicy - uwierzcie nam na słowo i nie sprawdzajcie tego w praktyce. Nie należy do przyjemności popijanie kolacji zimną wodą miast gorącą herbatą...
W Keswick spotykamy się z Czarkiem, który to zawozi nas jeszcze tego samego wieczoru na kręgi kamienne (Castlerigg Stones) położone w okolicy tego miasta. Reklamowane jako atrakcja turystyczna regionu, po prawdzie nie są nawet warte odwiedzenia. Znacznie ciekawsze można obejrzeć w Skandynawii, czy też u nas w Polsce - w Odrach na Pomorzu. Zniesmaczeni "atrakcją" wyruszamy pod Skiddaw, gdzie najpierw przez dłuższy czas poszukujemy dogodnego miejsca na biwak. Czynności obozowe kończymy tuż przed zmrokiem, by w końcu nacieszyć oczy pięknym zachodem słońca nad Morzem Irlandzkim. Widać stąd także wybrzeże Szkocji, wyspę Man i oczywiście inne okoliczne góry.
*Hole-in-the-Wall, przełęcz od której z turystycznego punktu widzenia rozpoczyna się grań Striding Edge. Aż do samej przełęczy mozolnie wspina się jeden ze słynnych kamiennych murków, wyznaczających tereny pastwisk. Wzdłuż muru wiedzie najdogodniejsza droga z doliny ..... na grań.