Zanim w VII w p.n.e. na obszarze dzisiejszego Maroka pojawili się prący na zachód Arabowie, istniały tam małe, choć dość liczne osady berberskie oraz kilka miejscowości, gdzie koncentrowała się wymiana handlowa. Miasta z prawdziwego zdarzenia pojawiły się dopiero wraz z nadejściem Rzymian, ale Arabowie - których religia kładła nacisk na korzyści płynące ze wspólnego ośrodka kultu, czego przykładem było święte miasto Medyna - w krótkim czasie stworzyli scentralizowane wspólnoty, gdzie rozwijał się handel, kwitł islam i skąd można było rządzić krajem. Dopiero w XX w. całe państwo podporządkowano władzy centralnej - do tego czasu dużą część Maroka określano mianem bled es siba (obszar bezprawia), gdzie berberskie plemiona pod wodzą lokalnych szejków prowadziły ze sobą zaciekłe walki. Łatwiejsze do opanowania tereny miejskie nazywano bled el makhzen (obszar praworządny). Pod koniec XIX w. Walter Harris, korespondent londyńskiego "Timesa", pisał: "We wspaniałych ufortyfikowanych kazbach w górach Atlas życie upływało na bezustannych walkach, w ciągłym poczuciu niepewności. Każde plemię miało swoich wrogów, każdy ród swoje krwawe waśnie, a każdy człowiek swojego potencjalnego zabójcę". Spośród siedmiu dynastii rządzących Marokiem pięć wywodziło się od berberyjskich plemion. Nowi władcy pojawiali się nagle, niczym pustynna burza znad Atlasu lub Sahary, a winę za upadek potężnych rodów często przypisywano mieszkańcom dekadenckich miast, pozostających pod wpływem hiszpańskiej Andaluzji. Dziś Marokańczycy nawet z najodleglejszych miasteczek witają turystów z otwartymi rękami, choć w dalszym ciągu można zauważyć ślady dawnej anarchii bled es siba - z tego powodu turystom nie zawsze łatwo podróżuje się po tym kraju, a przybywający tu po raz pierwszy mogą się szybko zniechęcić. Rada jest jedna: najlepiej uzbroić się w cierpliwość - wyjątkowe piękno i bogactwo marokańskiej kultury z pewnością wynagrodzą każdy wysiłek.